Poznań -> Wrocław: 13,5zł/os (PKP IR studencki) Wrocław -> Kreta: 117zł/os (FR z podręcznym)
Kreta -> Katowice: 110zł/os (FR z podręcznym) Katowice -> Poznań: ok. 30zł/os (studencki PKP)
Łącznie: 275zł/os
Samochód:
Na Krecie wypożyczyliśmy samochód przez stronę EconomyRentalCars, która przydzieliła nam firmę: MONZA Rent a Car. Wypożyczając zamówiliśmy auto z segmentu A, ale dostaliśmy Forda Focusa II w benzynie.
Wypożyczenie: 115€ (7dni) Paliwo: 100€ Dystans: 950km Spalanie: ok 5,8l/100km (wynik bardzo dobry jak na benzynę, dużo terenów górzystych, ale w większości korzystaliśmy z National Road jeśli była taka możliwość)
Hotel:
Hotel zarezerwowaliśmy przez stronę lowcostholidays z majową zniżką -25GBP. Płatność kartą debetową w PLN wyniósł: 380zł/os na 7dni Half Board. Hotel znajduje się ok 10min drogi od centrum Rethymnon, 5min drogi od Lidla, 100m od najbliższego minimarketu (taki misz masz) i 2min drogi (samochodem) od trochę większego sklepu. Z hotelu kursuje 3x dziennie hotelowy busik, który jedzie na plaże do Rethymnon. Hotel *** basen, dopiero co po remoncie, a więc standard na pewno jest zachowany, jedzenie ok- szwedzki stół. Z lotniska ok 80km, a więc dobra godzina drogi samochodem.
Hotel Panteon
31/05: Wyruszyliśmy ok 10 z Poznania i po 3,5h dojechaliśmy do Wrocławia gdzie dojechaliśmy autobusem 406 na lotnisko (ok. 30min). Samolot w całości zapełniony poza przednimi rezerwowanymi miejscami. Po wylądowaniu czekał na nas Babis (przedstawiciel wypożyczalni). Poczekaliśmy jeszcze na jednego klienta i poszliśmy spisywać umowę "na kolanie"
;) Po dokonaniu 15€ przedpłaty miałem możliwość wykupienia Full Insurance 5€/dzień lub 500€ kaucji. Auta czekały 200m od lotniska na pobliskim parkingu gdzie podjechaliśmy busem. Po otrzymaniu samochodu ruszyliśmy w drogę do hotelu, gdzie czekała na nas Pani na recepcji
;) Drogi dość dobrze oznaczone i nie było problemu, aby dojechać do hotelu. Po dotarciu na miejsce wzięliśmy szybki prysznic i poszliśmy spać, aby mieć siły na następne dni.
1/06: Rethymnon+Preveli+Plakias Pełni sił po sytym śniadaniu i porannych promieniach słońca ruszyliśmy na podbój Krety zaczynając od pobliskiego Rethymnon. Miejscowość przepełniona hotelami, sklepikami, ale i restauracjami gdzie liczni "zaganiacze" identyfikują Polaków jako Rosjan, jednak drugi ich strzał jest już z reguły trafny i wtedy zaczyna się lać z ich ust potok polskich słów zaczynając od: "dzień dobry", a kończąc na: "kałamarnica i ośmiornica"
;) Ruszyliśmy zwiedzać to urokliwe miasteczko gdzie można zauważyć wpływy Rzymu, Wenecji i Turcji. Po zaparkowaniu samochodu na ulicy oddalonej kawałek od ścisłego centrum ruszyliśmy w kierunku głównego placu na starym mieście mijając fontannę, a następnie idąc wzdłuż wybrzeża dostaliśmy do Fortecy, gdzie jak zauważyliśmy można było bezpłatnie zaparkować. Do środka nie wchodziliśmy bo przed nami była jeszcze dzisiaj do odwiedzenia plaża Preveli i Plakias.
uliczki Rehtymnon
Fontanna Rimondi
Wenecka Fortezza
Pojechaliśmy najpierw w kierunku plaży Preveli i od tego momentu rozpoczęliśmy jazdę jakże krętymi drogami na Krecie, które już nas nie odstępowały do samego końca. Jadąc do Preveli można odwiedzić po drodze klasztor Piso Moni Preveli. Sama plaża słynie z licznych palm, jednak w 2010r. została zniszczona przez pożar. Auto zostawiliśmy na pobliskim parkingu (2€) i zeszliśmy schodami w dół, gdzie przy dość sporym upale zajęło nam ok 20min. Na dole schowaliśmy się na krótki czas przed słońce i zjedliśmy po greckim specjale (ciasto półfrancuskie z farszem do wyboru- wziąłem ze szpinakiem wzorując się na bajkowym Papayu). Wracając do góry podziwialiśmy jeszcze raz piękne widoki na kilku postojach.
plaża Preveli
Ostatnim punktem dzisiejszego dnia była plaża Plakias, która charakteryzuje się szeroką i długa plażą, co się potwierdziło. Auto można była zaparkować praktycznie tuz przy samej plaży, więc tym razem postanowiliśmy odpocząć znacznie dłużej bo nie czekała nas już powrotna wspinaczka
;)
plaża Plakias
2/06: Chania+Elafossini Drugiego dnia naszego tripa wybraliśmy się Chanii w pobliżu, której znajduje się lotnisko. Jadąc za dnia droga była dużo bardziej przyjemniejsza gdyż można z niej zobaczyć niesamowite widoki co czasami skutecznie mogło odwrócić wzrok od ulicy, a jeśli już mowa o ulicy to spotkałem się z fotoradarami.. które były albo podpalone albo zdewastowane
:D ale za to na poboczu można było zauważyć radiowozy chociaż nigdy nie widziałem, aby stali z suszarką w ręce, a samochody zatrzymywali..być może mają zamontowane tak jak nasi inspektorzy ITD.
Chania jest drugim co do wielkości miastem i widać to szczególnie w samym centrum, gdzie ruch uliczny jest namiastką Indii
;) skutery z prawej i lewej, poobijane z każdej strony, ale my dzielnie szukamy jakiegoś miejsca parkingowego, aż tu nagle huk..no ładnie pomyślałem..pewnie mam odbicie którego z nich na tylnym zderzaku..wysiadam szybko z auta i zastanawiam się czy ciapaty będzie potrafił powiedzieć coś po angielsku? Patrze co się stało..na szczęście to nie on we mnie wjechał, ale auto za nami w niego
;) więc szukamy dalej..krążąc ulicami trafiamy na ulicę targową gdzie na jej tyłach znajdujemy wolne miejsce
:) Bierzemy najpotrzebniejszy sprzęt i ruszamy eksplorować Chanię. Docieramy do centrum gdzie odwiedzamy Market czyli ich taki plac targowy zamknięty pod dachem. Kupujemy po kanapce z kozim serem i ruszamy do centrum. Na początku odwiedzamy synagogę, a na przeciwko niej mały katolicki kościółek.
Dalej idziemy w stronę portu, który jest bardziej okazały niż w Rethymnon, po drodze słyszymy Polaków, krótka pogawędka i robimy sobie nawzajem po zdjęciu
;)
port
Przewodnik zachęca do dłuższego pozostania w Chanii i odwiedzeniu kilku muzeów, ale przechadzamy się jeszcze uliczkami i wspinamy się na niewielkie wzniesienie, z którego rzut oka na dachy budynków gdzie widać wieże synagogi i kościoła katolickiego.
Wracamy do samochodu i ruszamy w poszukiwaniu najpiękniejszych plaż Krety:) zastanawiamy się między Elafossini a Balos, wybór jednak pada na tą pierwszą. Szybki rzut oka na mapę, focus pędzi już na 5tym biegu z zawrotną prędkością wypatrując kierunkowskazów..droga wzdłuż wybrzeża szeroka..czasami mimo dwóch pasów dla Kreteńczyków nie ma to znaczenia i jazda na trzeciego jest normą, a więc staramy się nie odstawać
:P Trasa do Elafossini prowadzi albo przez tereny wewnątrz wyspy albo wzdłuż zachodniego wybrzeża. My zrobiliśmy takie kółko i na plażę jechaliśmy górzystymi terenami, gdzie droga momentami jest bardzo wąska, a hardcorem dla mnie był widok kiedy mijał się autokar z tirem, na tych wąskich dróżkach. Plusem tej drogi jest krótszy dystans, ale wracając jechaliśmy wzdłuż wybrzeża gdzie droga jest nieporównywalnie lepsza.
Elafossini..żałuję, że byliśmy tam tak krótko..autem można podjechać bardzo blisko samej plaży, z której można przejść mielizną na pobliską wysepkę. Widoki cudowne, woda bardzo przejrzysta i ciepła. Określają ją europejskimi Karaibami
;)
3/06: Moni Arkadiou+jaskinia Melidoni
Kolejny dzień jest pod patronatem miejsc walki o obronę Krety. Wybieramy się do Moni Arkadiou - jest to klasztor położony na wzgórzu, który dawał kreteńskim powstańcom możliwość obrony przed wojskami tureckimi. Wejście nie było drogie o ile dobrze pamiętam ok 3€/os. W środku weszliśmy do kilku pomieszczeń, które szczególnie nie zachwycały
;) dużo ładniej jest na zewnątrz.
Dalej pojechaliśmy do jaskini Melidoni. Mimo, że w przewodniku zachęcają do wzięcia czegoś cieplejszego na siebie to nie odczuliśmy takiej konieczności, wręcz chwila ochłody była zbawienna
;) Aby wejść musieliśmy pokonać strome schody, a będąc już na dole można "zachwycać" się stalagmitami, stalaktytami i innymi skalnymi połączeniami
;)
4/06: Knossos + Heraklion
Wstaliśmy dosyć wcześnie bo wiedzieliśmy, że przed nami sporo km, więc udaliśmy się na śniadanie, szybkie pakowanie na drogę najpotrzebniejszych rzeczy i w drogę. Pierwszym celem naszego dnia było Knossos - fragmenty minojskiego pałacu. W dniu kiedy byliśmy wejście było darmowe. Przy kasie nie wyczytałem ile normalnie kosztuje wstęp więc nie jestem w stanie powiedzieć, również parking był bezpłatny.
sala tronowa
Z racji tego, że Knossos jest położone tuż przy Heraklionie podjechaliśmy do centrum skąd udaliśmy się na zwiedzanie. Miasto zdecydowanie największe na Krecie. Nasza zwiedzanie zawęziliśmy do portu i dwóch największych turystycznych deptaków
;) Mały odpoczynek w kawiarence i kupno kilku drobnych pamiątek.
5/06 i 6/06
Dwa ostatnie dni spędziliśmy już zdecydowanie mniej aktywnie
;) Zawitaliśmy jeszcze raz do Rethymnon, a w następnym dniu wybraliśmy już bez sprzętów elektronicznych na plażę oddalonej od tłocznych hoteli
;)
7/06
Dzień powrotu był dla nas jednym z najdłuższych..pobudka po godzinie 3 w nocy to moment, o którym nie chcę pamiętać
;) Ruszamy w ponad godzinną drogę na lotnisko, gdzie o godzinie 5 otworzyli parking tuż przy lotnisku, gdzie zdaliśmy samochód w stanie w jakim otrzymaliśmy
:)
Z ciekawostek mniej przyjemnych dla low-costowców mogę powiedzieć, że na lotnisku w Chanii oprócz rozmiaru bagażu podręcznego sprawdzano również wagę, więc co niektórzy musieli się na kombinować
;) Miłym gestem było kiedy obce sobie osoby, które miały luzy w bagażu spakowały u siebie nadmiar i oddawali sobie w samolocie
:) my niestety sami upychaliśmy po kieszeniach kurtek co się dało, aby mieć równe 10kg
:)
Widzę, że odwiedziłeś te same miejsca co ja w 2010 r i nic się nie zmieniło
;) Bardzo fajny plan ułożony na zwiedzanie, trochę za krótko na odpoczynek na Elafossini bo tam jest naprawdę jak w bajce
;). Pozdrawiam
Poznań -> Wrocław: 13,5zł/os (PKP IR studencki)
Wrocław -> Kreta: 117zł/os (FR z podręcznym)
Kreta -> Katowice: 110zł/os (FR z podręcznym)
Katowice -> Poznań: ok. 30zł/os (studencki PKP)
Łącznie: 275zł/os
Samochód:
Na Krecie wypożyczyliśmy samochód przez stronę EconomyRentalCars, która przydzieliła nam firmę: MONZA Rent a Car. Wypożyczając zamówiliśmy auto z segmentu A, ale dostaliśmy Forda Focusa II w benzynie.
Wypożyczenie: 115€ (7dni)
Paliwo: 100€
Dystans: 950km
Spalanie: ok 5,8l/100km (wynik bardzo dobry jak na benzynę, dużo terenów górzystych, ale w większości korzystaliśmy z National Road jeśli była taka możliwość)
Hotel:
Hotel zarezerwowaliśmy przez stronę lowcostholidays z majową zniżką -25GBP. Płatność kartą debetową w PLN wyniósł: 380zł/os na 7dni Half Board.
Hotel znajduje się ok 10min drogi od centrum Rethymnon, 5min drogi od Lidla, 100m od najbliższego minimarketu (taki misz masz) i 2min drogi (samochodem) od trochę większego sklepu. Z hotelu kursuje 3x dziennie hotelowy busik, który jedzie na plaże do Rethymnon. Hotel *** basen, dopiero co po remoncie, a więc standard na pewno jest zachowany, jedzenie ok- szwedzki stół.
Z lotniska ok 80km, a więc dobra godzina drogi samochodem.
Hotel Panteon
31/05:
Wyruszyliśmy ok 10 z Poznania i po 3,5h dojechaliśmy do Wrocławia gdzie dojechaliśmy autobusem 406 na lotnisko (ok. 30min). Samolot w całości zapełniony poza przednimi rezerwowanymi miejscami. Po wylądowaniu czekał na nas Babis (przedstawiciel wypożyczalni). Poczekaliśmy jeszcze na jednego klienta i poszliśmy spisywać umowę "na kolanie" ;) Po dokonaniu 15€ przedpłaty miałem możliwość wykupienia Full Insurance 5€/dzień lub 500€ kaucji. Auta czekały 200m od lotniska na pobliskim parkingu gdzie podjechaliśmy busem. Po otrzymaniu samochodu ruszyliśmy w drogę do hotelu, gdzie czekała na nas Pani na recepcji ;) Drogi dość dobrze oznaczone i nie było problemu, aby dojechać do hotelu. Po dotarciu na miejsce wzięliśmy szybki prysznic i poszliśmy spać, aby mieć siły na następne dni.
1/06: Rethymnon+Preveli+Plakias
Pełni sił po sytym śniadaniu i porannych promieniach słońca ruszyliśmy na podbój Krety zaczynając od pobliskiego Rethymnon. Miejscowość przepełniona hotelami, sklepikami, ale i restauracjami gdzie liczni "zaganiacze" identyfikują Polaków jako Rosjan, jednak drugi ich strzał jest już z reguły trafny i wtedy zaczyna się lać z ich ust potok polskich słów zaczynając od: "dzień dobry", a kończąc na: "kałamarnica i ośmiornica" ;)
Ruszyliśmy zwiedzać to urokliwe miasteczko gdzie można zauważyć wpływy Rzymu, Wenecji i Turcji. Po zaparkowaniu samochodu na ulicy oddalonej kawałek od ścisłego centrum ruszyliśmy w kierunku głównego placu na starym mieście mijając fontannę, a następnie idąc wzdłuż wybrzeża dostaliśmy do Fortecy, gdzie jak zauważyliśmy można było bezpłatnie zaparkować. Do środka nie wchodziliśmy bo przed nami była jeszcze dzisiaj do odwiedzenia plaża Preveli i Plakias.
uliczki Rehtymnon
Fontanna Rimondi
Wenecka Fortezza
Pojechaliśmy najpierw w kierunku plaży Preveli i od tego momentu rozpoczęliśmy jazdę jakże krętymi drogami na Krecie, które już nas nie odstępowały do samego końca. Jadąc do Preveli można odwiedzić po drodze klasztor Piso Moni Preveli. Sama plaża słynie z licznych palm, jednak w 2010r. została zniszczona przez pożar. Auto zostawiliśmy na pobliskim parkingu (2€) i zeszliśmy schodami w dół, gdzie przy dość sporym upale zajęło nam ok 20min. Na dole schowaliśmy się na krótki czas przed słońce i zjedliśmy po greckim specjale (ciasto półfrancuskie z farszem do wyboru- wziąłem ze szpinakiem wzorując się na bajkowym Papayu). Wracając do góry podziwialiśmy jeszcze raz piękne widoki na kilku postojach.
plaża Preveli
Ostatnim punktem dzisiejszego dnia była plaża Plakias, która charakteryzuje się szeroką i długa plażą, co się potwierdziło. Auto można była zaparkować praktycznie tuz przy samej plaży, więc tym razem postanowiliśmy odpocząć znacznie dłużej bo nie czekała nas już powrotna wspinaczka ;)
plaża Plakias
2/06: Chania+Elafossini
Drugiego dnia naszego tripa wybraliśmy się Chanii w pobliżu, której znajduje się lotnisko. Jadąc za dnia droga była dużo bardziej przyjemniejsza gdyż można z niej zobaczyć niesamowite widoki co czasami skutecznie mogło odwrócić wzrok od ulicy, a jeśli już mowa o ulicy to spotkałem się z fotoradarami.. które były albo podpalone albo zdewastowane :D ale za to na poboczu można było zauważyć radiowozy chociaż nigdy nie widziałem, aby stali z suszarką w ręce, a samochody zatrzymywali..być może mają zamontowane tak jak nasi inspektorzy ITD.
Chania jest drugim co do wielkości miastem i widać to szczególnie w samym centrum, gdzie ruch uliczny jest namiastką Indii ;) skutery z prawej i lewej, poobijane z każdej strony, ale my dzielnie szukamy jakiegoś miejsca parkingowego, aż tu nagle huk..no ładnie pomyślałem..pewnie mam odbicie którego z nich na tylnym zderzaku..wysiadam szybko z auta i zastanawiam się czy ciapaty będzie potrafił powiedzieć coś po angielsku? Patrze co się stało..na szczęście to nie on we mnie wjechał, ale auto za nami w niego ;) więc szukamy dalej..krążąc ulicami trafiamy na ulicę targową gdzie na jej tyłach znajdujemy wolne miejsce :)
Bierzemy najpotrzebniejszy sprzęt i ruszamy eksplorować Chanię. Docieramy do centrum gdzie odwiedzamy Market czyli ich taki plac targowy zamknięty pod dachem. Kupujemy po kanapce z kozim serem i ruszamy do centrum.
Na początku odwiedzamy synagogę, a na przeciwko niej mały katolicki kościółek.
Dalej idziemy w stronę portu, który jest bardziej okazały niż w Rethymnon, po drodze słyszymy Polaków, krótka pogawędka i robimy sobie nawzajem po zdjęciu ;)
port
Przewodnik zachęca do dłuższego pozostania w Chanii i odwiedzeniu kilku muzeów, ale przechadzamy się jeszcze uliczkami i wspinamy się na niewielkie wzniesienie, z którego rzut oka na dachy budynków gdzie widać wieże synagogi i kościoła katolickiego.
Wracamy do samochodu i ruszamy w poszukiwaniu najpiękniejszych plaż Krety:) zastanawiamy się między Elafossini a Balos, wybór jednak pada na tą pierwszą. Szybki rzut oka na mapę, focus pędzi już na 5tym biegu z zawrotną prędkością wypatrując kierunkowskazów..droga wzdłuż wybrzeża szeroka..czasami mimo dwóch pasów dla Kreteńczyków nie ma to znaczenia i jazda na trzeciego jest normą, a więc staramy się nie odstawać :P
Trasa do Elafossini prowadzi albo przez tereny wewnątrz wyspy albo wzdłuż zachodniego wybrzeża. My zrobiliśmy takie kółko i na plażę jechaliśmy górzystymi terenami, gdzie droga momentami jest bardzo wąska, a hardcorem dla mnie był widok kiedy mijał się autokar z tirem, na tych wąskich dróżkach. Plusem tej drogi jest krótszy dystans, ale wracając jechaliśmy wzdłuż wybrzeża gdzie droga jest nieporównywalnie lepsza.
Elafossini..żałuję, że byliśmy tam tak krótko..autem można podjechać bardzo blisko samej plaży, z której można przejść mielizną na pobliską wysepkę. Widoki cudowne, woda bardzo przejrzysta i ciepła. Określają ją europejskimi Karaibami ;)
3/06: Moni Arkadiou+jaskinia Melidoni
Kolejny dzień jest pod patronatem miejsc walki o obronę Krety. Wybieramy się do Moni Arkadiou - jest to klasztor położony na wzgórzu, który dawał kreteńskim powstańcom możliwość obrony przed wojskami tureckimi. Wejście nie było drogie o ile dobrze pamiętam ok 3€/os. W środku weszliśmy do kilku pomieszczeń, które szczególnie nie zachwycały ;) dużo ładniej jest na zewnątrz.
Dalej pojechaliśmy do jaskini Melidoni. Mimo, że w przewodniku zachęcają do wzięcia czegoś cieplejszego na siebie to nie odczuliśmy takiej konieczności, wręcz chwila ochłody była zbawienna ;) Aby wejść musieliśmy pokonać strome schody, a będąc już na dole można "zachwycać" się stalagmitami, stalaktytami i innymi skalnymi połączeniami ;)
4/06: Knossos + Heraklion
Wstaliśmy dosyć wcześnie bo wiedzieliśmy, że przed nami sporo km, więc udaliśmy się na śniadanie, szybkie pakowanie na drogę najpotrzebniejszych rzeczy i w drogę. Pierwszym celem naszego dnia było Knossos - fragmenty minojskiego pałacu. W dniu kiedy byliśmy wejście było darmowe. Przy kasie nie wyczytałem ile normalnie kosztuje wstęp więc nie jestem w stanie powiedzieć, również parking był bezpłatny.
sala tronowa
Z racji tego, że Knossos jest położone tuż przy Heraklionie podjechaliśmy do centrum skąd udaliśmy się na zwiedzanie. Miasto zdecydowanie największe na Krecie. Nasza zwiedzanie zawęziliśmy do portu i dwóch największych turystycznych deptaków ;) Mały odpoczynek w kawiarence i kupno kilku drobnych pamiątek.
5/06 i 6/06
Dwa ostatnie dni spędziliśmy już zdecydowanie mniej aktywnie ;) Zawitaliśmy jeszcze raz do Rethymnon, a w następnym dniu wybraliśmy już bez sprzętów elektronicznych na plażę oddalonej od tłocznych hoteli ;)
7/06
Dzień powrotu był dla nas jednym z najdłuższych..pobudka po godzinie 3 w nocy to moment, o którym nie chcę pamiętać ;) Ruszamy w ponad godzinną drogę na lotnisko, gdzie o godzinie 5 otworzyli parking tuż przy lotnisku, gdzie zdaliśmy samochód w stanie w jakim otrzymaliśmy :)
Z ciekawostek mniej przyjemnych dla low-costowców mogę powiedzieć, że na lotnisku w Chanii oprócz rozmiaru bagażu podręcznego sprawdzano również wagę, więc co niektórzy musieli się na kombinować ;) Miłym gestem było kiedy obce sobie osoby, które miały luzy w bagażu spakowały u siebie nadmiar i oddawali sobie w samolocie :) my niestety sami upychaliśmy po kieszeniach kurtek co się dało, aby mieć równe 10kg :)